DŻEM na 45-lecie
To był jeden z tych koncertów, gdzie bilety rozeszły się błyskawicznie, a chętni czekali na liście rezerwowej. Atmosferę podkręcał fakt, że kilka miesięcy wcześniej za mikrofonem w Dżemie stanął Sebastian Riedel, syn Ryśka Riedla. Z reakcji fanów wynika, że pomysł był strzałem w 10. Sebastian głosem bardzo przypomina ojca, ale stara się od czasu do czasu zaśpiewać po swojemu, lub lekko zmodyfikować linię melodyczną.
Przed koncertem, przed drzwiami BCK-u znaleźliśmy "wędrowny kamyk" z Kóz, z logo Dżemu, który przekazaliśmy zespołowi.
Na koncert Dżemu przyszli fani w bardzo różnym wieku - od nastolatków, do tych którzy mogli pamiętać pierwsze koncerty zespołu.
Tego wieczoru muzycy zaproponowali 15 rozbudowanych kompozycji, wśród których nie zabrakło jazdy obowiązkowej - czyli Cegły, Wehikułu czasu i Whisky. Uważni mogli zauważyć, że repertuar składał się w 100 procentach z utworów śpiewanych przez Ryśka Riedla. Rozpoczęli od najstarszych kompozycji: Malarza, Bocznego wiatru i Człowieku co się z tobą dzieje.
Potem Sen o Victorii, Harley mój, Autsajder, a w finale Wehikuł Czasu i Czerwony jak cegła - odśpiewane przez całą, już stojącą i bujającą się w rytm muzyki widownię.
Na bis - rozpoczęty na harmonijce przez Sebastiana - Skazany na bluesa i Whisky. Po dwóch godzinach publiczność wychodziła absolutnie oczarowana.